Awangardowe żony lat dwudziestych

Pewnego dnia po obejrzeniu wystawy Olga Chwistkowa stwierdziła, że każdy malarz ma jeden obraz lepszy niż inne i przeważnie jest to portret żony. Od tej pory zaczęła czesać się na gładko, wedle lansowanej przez kobiety na obrazach ówczesnej mody.
fot. fashionlatest.net
Wierzyć czy nie wierzyć jej słowom - to zapewne rzecz gustu. Czy ta lepsza jakość miałaby jednak wynikać z wielkiego uczucia? Zastanawiając się nad tym, musielibyśmy prześledzić biografie artystów, posłuchać historii miłosnych, wyznań, plotek, a może nawet zerknąć przez dziurkę od klucza... Niekiedy też nie zaszkodziłoby zgłębić pewne niuanse psychologiczne. Bezpieczniejszym gruntem wydaje się jednak socjologiczna kwestia, którą Hiszpanie ujmują w przysłowiu: mąż głowa, żona szyja, co głową wywija. Olga, żona Leona Chwistka, była pierwszym recenzentem jego szkiców literackich (rękopis pierwowzoru powieści zniszczyła pod zarzutem zbyt młodopolskiego charakteru!). Podobnie bywało z Witkacym, który, pracując nad portretami, nim ukończył obraz, przepraszał portretowanego i wychodził, by zaprezentować dzieło żonie, Jadwidze.

Zatem w przeciwieństwie do często bezimiennych modelek pozujących do równie bezimiennych aktów, te kobiety miały prawo głosu, mogły wymagać, by pozostać na zawsze pięknymi i eleganckimi damami. Choć może nie powinniśmy mówić w pierwszym rzędzie o wiekuistych pamiątkach. Szalone lata dwudzieste były żywe, dynamiczne i znamienna była wówczas świadomość szczytowego momentu rozwoju cywilizacyjnego. Wrażenie schyłkowości, przełomowości bardziej niż w innych okresach popychało ludzi w stronę poszukiwań odważnych, innowacyjnych rozwiązań, awangardowych dróg rozwoju. Wszystko już wolno, wszystko można, da się! Było to też pewne zachłyśnięcie się rzeczywistością, a wszystko to oczywiście dzięki odzyskaniu niepodległości. Naród odżył i zaczął się odbudowywać, patrzył na Zachód i chłonął jak gąbka jego zdobycze.

W naszym rodzimym malarstwie pierwszymi śmiałkami byli formiści, ugrupowanie, którego działalność rozpoczyna się już w listopadzie 1917 pod szyldem ekspresjonizmu. Oficjalnie formiści funkcjonowali od 1919 r. i choć w 1922 r. ich drogi zaczęły się rozchodzić, na stałe zapisali się w historii właśnie ze względu na ową innowacyjność. Każdy z nich podchodził do płótna w sposób indywidualny i tak też czerpał z modnych, europejskich izmów (kubizm, futuryzm, ekspresjonizm). Obrazy, które wybrałam, mają jednak jeszcze jedną - prócz formalnej - płaszczyznę nowoczesności: ukazują niemal w sposób dokumentalny ówczesne trendy. Bo choć dzisiaj patrzymy na nie jak na zabytki z historią w tle, dzieła te były prezentowane na bieżąco, wywoływały dyskusje znawców sztuki, ale także lansowały pewne mody wśród kobiet (skoro Olga zmieniła fryzurę...). A zatem przyjrzyjmy się żonom lat dwudziestych, a w podtytule dodajmy: moda damska według formistów.

Konrad Winkler, Portret żony, 1920
Winkler, swego czasu mistrz Polski w szermierce (o której jeszcze będzie mowa), był gorliwym wyznawcą i głosicielem idei ugrupowania. To, co jego koledzy-teoretycy formułowali, on syntetyzował i spajał w całość ideologii formistycznej.

O malarstwie Konrada Winklera możemy przeczytać, że jest to swoisty pastisz języka nowoczesności. Rzeczywiście, w powyższym portrecie dostrzec można twórcze wykorzystanie awangardowych, zachodnich rozwiązań. Jest geometryzacja posuwająca się do pewnej kubizacji ciała kobiety, budowanie jej postaci przez mnożenie geometrycznych płaszczyzn. Nie możemy jednak mówić jednoznacznie o ostrym, kanciastym stylu kubistów, bo zarówno postać, jak i elementy tła, wiedzione są miękką, opływową linią, przywodzącą na myśl secesyjną dekoracyjność. Typowe zabiegi spłaszczające przestrzeń, jak podłoga w kratkę narastająca za postacią czy zachwiane skróty perspektywiczne stolika, mają na celu wydobycie postaci i jej ekspozycję.

Jaką modę wprowadza pani odziana w błękit? Przyjrzyjmy się jej głowie. Długie, owalne i bardzo cienkie, zapewne domalowywane brwi obwodzą konturem górne partie twarzy, nadając charakteru, podobnie jak wyraźnie zaznaczone oczy. Można by się pokusić o stwierdzenie, że skoro postać kobiety stanowi istotę obrazu, to fiołkowa barwa jej tęczówek zdeterminowała całą przedstawioną rzeczywistość. Mocnego makijażu dopełniają czerwone usta, a całego wizerunku - krótka fryzura, inspirowana stylem chłopięcym, z przedziałkiem na boku i urozmaiceniem w formie zakręcanych na policzkach pejsików.


Zbigniew Pronaszko, Portret żony, 1922
Zbigniew Pronaszko to jeden z założycieli ugrupowania i jedna z najciekawszych jego postaci. Malarz i rzeźbiarz, wraz z bratem, Andrzejem, zajmował się także scenografią. 

Piękna żona Pronaszki od razu wpadła mi w oko w krakowskim Muzeum Narodowym. Podobnie jak u Winklera przestrzeń obrazu zdaje się eksponować postać modelki. Najpierw ze względu na rytmiczne obramowanie różowawej materii oraz elementów architektury, ale także przez podłoże, które dzięki nawarstwieniu centralnych płaszczyzn sugeruje rodzaj sceny pod stopami kobiety. Wazon z różami wpisuje się doskonale w całą tę dekoracyjność, z tym, że nie jest on wtopiony w tło, a bliżej mu raczej  do postaci, bardziej dekoruje samą kobietę niż wnętrze.

Pani Pronaszkowa ma na sobie jeszcze dość długą suknię, choć z typowym już dekoltem w łódkę. W Polsce sukienki tuż za kolano pojawią się dopiero ok. 1926, za cztery lata od namalowania obrazu, wtedy też zacznie się nosić wycięte pantofelki, tu natomiast mamy jeszcze botki z krótką cholewką. Sama sukienka jest bardzo prosta, powiedzielibyśmy: klasyczna elegancja! Co charakterystyczne, to pasek oznaczający obniżoną talię. Walory kobiecej sylwetki są zamaskowane, za to po raz pierwszy autentycznie myśli się o wygodzie.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Portret Jadwigi Wikiewiczowej, 1925
Ta myśl rozwija się dalej, jak widzimy w stroju Jadwigi, żony Witkacego. Ma ona na sobie sukienkę o prostym kroju, wydaje się, że zupełnie bez zaznaczenia talii i bioder. Tego typu strój dążył do geometryzacji kobiecej sylwetki. Ozdobnym elementem jest jasny kołnierz, spięty u dołu guzikiem, koralikiem czy broszką, i odchodzące od niego czerwone wstążki, takie same jak obramowania rękawów. 

Relacja Jadwigi z Witkacym była specyficzna. Byli małżeństwem właściwie tylko formalnie, naprawdę zaś łączyła ich więź przyjacielsko-partnerska, oparta na szczerości i szacunku. Dość wspomnieć o listach, które Witkacy pisał do niej niemal codziennie, zwierzając się ze wszystkiego, nawet z problemów z innymi kobietami. Listy te to spuścizna, którą Jadwiga ocaliła dla kolejnych pokoleń. Zajmowała się też redakcją innych jego tekstów, była pierwszym recenzentem, pełnomocnikiem, powiernikiem i doradcą. Być może Witkacy był jej mistrzem.

Ta piękna kobieta o charakterystycznej urodzie na obrazie przedstawiona jest na tle bujnej, egzotycznej roślinności. Jest to echo podróży do Australii, jaką odbył artysta ze swoim przyjacielem jeszcze przed okresem formizmu. Sam Witkacy jest dla mnie tak potężną osobowością, że powiedzenie o nim kilku tylko słów w jednym małym akapicie powoduje wyrzuty sumienia. Ale nie ma tego złego, bo...


Leon Chwistek, Portret żony, ok. 1927
Leon Chwistek to jeden z moich ulubieńców wśród malarzy i filozofów. Ciekawie też kształtują się jego relacje z Witkacym - przyjacielem z dzieciństwa, konkurentem, inspiracją, intelektualnym "wrogiem". Chwistek był jednym z głównych teoretyków formizmu, a w Portrecie żony urzeczywistnił swą ideę strefizmu. W telegraficznym skrócie można określić to tak: obraz podzielony jest na poszczególne strefy, które zróżnicowane są między sobą za pomocą koloru i kształtu. Dzięki temu zabiegowi cała kompozycja staje się uporządkowana. Mamy tu wiele sprzeczności, nie tylko na płaszczyźnie koloru. Przypatrzmy się obłym liniom zarysowującym postać kobiety, a potem porównajmy je z ostrym, kanciastym kształtem przedmiotów, na których ona siedzi. Dodajmy jeszcze stalagmitowe formy miasta w tle... Odnosimy więc szereg zmiennych wrażeń, ale jednocześnie cała kompozycja stanowi swoistą jedność w wielości.

Tym razem ekspozycja postaci na obrazie jest uderzająca, Olga Chwistkowa jaśnieje słonecznym blaskiem. Konrad Winkler był mistrzem Polski w szermierce, jednak to pojedynek Chwistka odbił się szerokim echem. Artysta stoczył go w Paryżu w obronie honoru swej narzeczonej ze znajomym malarzem, który wyraził się niepochlebnie o Oldze. Nasz bohater oczywiście zwyciężył i wszyscy żyli długo i szczęśliwie (prócz owego oponenta, który, zdaje się, zmarł kilka lat później w wyniku choroby).

Strój przedstawionej typowy jest dla drugiej połowy lat dwudziestych. Spódnica kostiumu sięga wreszcie kolan, eleganckie buciki na obcasie wysmuklają łydki. Długi żakiet posiada duży kołnierz, znów inspirowany modą męską. Z dodatków pojawia się też mały kapelusik o rodowodzie militarnym oraz rękawiczki. Elegantki chętnie sięgają już od dłuższego czasu po chusty i apaszki. (Taki modny w tym okresie zwiewny szal stał się przyczyną słynnej, tragicznej śmierci tancerki, Isadory Duncan. Stało się to podczas jazdy sportowym kabrioletem, gdy szal wkręcił się w nieosłonięte koła. To paradoksalne wydarzenie zawsze napawało mnie przerażeniem.)


* * *

W ten oto sposób pokrótce rozważyliśmy dzieła formistów na dwóch płaszczyznach: formalnej, dotyczącej teorii malarskiej, oraz ikonograficznej, czyli warstwy treściowej. Muszę przyznać, że starałam się, by to moda stanowiła pretekst do przedstawienia dzieł formizmu, jednak w niektórych przypadkach ma się ochotę oderwać od tematu, od stroju, a zanurzyć w analizie formy, jaką zastosował artysta, chcąc wyrazić pewną koncepcję sztuki. Temat na pierwszy rzut oka wydaje się trudny i przypadkowy czytelnik może nie dotrzeć do tego punktu postu. Właściwie to taki nie-blogowy temat, ale być może adekwatny na jakąś prackę dyplomową? Kto wie. 

Literatura
Dawidowiczowa A.: "Zeschnięte liście i kwiat..." Wspomnienia, Kraków 1989.
Pollakówna J.: Formiści, Wrocław 1972.
Pollakówna J.: Malarstwo polskie między wojnami 1918-1939, Warszawa 1982.
Sieradzka A.Elegantki i dżentelmeni [on-line], [dostęp: 23.03.12], Dostępny w Internecie:
<www.moda20lecia.muzhp.pl>.
ilustracje: artyzm.com, fashionlatest.net.