#ProjektMagisterka: 7 grzechów głównych

Dwa lata seminarium w kontekście pięciu lat studiowania wydają się masą czasu - powód pierwszy. Promotor zbyt kochany, by wieszać nad studenciakiem miecz Damoklesa, to powód drugi. Jednak najważniejszą przyczyną siedmiu grzechów głównych przy pisaniu magisterki jest szeroko pojmowany brak wyobraźni, za którym idzie: zła organizacja, kiepskie planowanie, nierozkładanie w czasie zadań, spadek motywacji itd., itp.

Wszystkie siedem grzechów mam na sumieniu, więc wcale się zanadto nie wymądrzam (a jeśli tak, to ton ten jest podyktowany głęboką frustracją). Aczkolwiek już mądrości w postaci tablic motywacyjnych to lekcje rodem z Pinteresta, bo kto powiedział, że marnując czas na portalach obrazkowych, niczego się nie uczymy? Kilka z nich od niedawna wisi na mojej tablicy - tej prawdziwej, korkowej - ku przestrodze. :)






I Prokrastynacja


Odwlekanie wszelkich trudnych obowiązków to moja niechlubna specjalność. Swego czasu przerzuciłam pół internetu w poszukiwaniu różnych złotych zasad dobrego życia. Na temat prokrastynacji powiedzą nam przykładowo, że obowiązuje zasada 2 minut - jeśli coś możesz załatwić w 2 minuty, to zrób to od razu. Proste? Proste. Działa? Jasne, że tak, jeżeli chcemy, żeby zadziałało (to oznacza, że nasz problem prokrastynacji jest niewielki). Chcieć to móc, a jeżeli czegoś nie zrobiłeś, to znaczy, że nie mogłeś tego zrobić, może następnym razem, o ile taki się wydarzy, uda ci się poprawić. Nie ma co się trzymać instrukcji życia, tylko trzeba się wziąć w garść i zacząć żyć. Dokładnie odwrotnie niż to, co robię w tym momencie: zamiast pisać magisterkę, piszę o pisaniu magisterki. Nie róbcie tego co ja - piszcie lepiej swoje prace dyplomowe. :)


 II Mentalne bałaganiarstwo


Ordnung muss sein nie bez przyczyny. Trwanie w wewnętrznym chaosie nie sprzyja pracy twórczej. I pal licho słynny artystyczny nieład, bo o ile nie jesteś abstrakcjonistą, wytwór powstały z chaosu na nic ci się zda. Cały sens tego, że niektórzy ludzie świetnie sobie radzą w swoim artystycznym nieładzie, polega na tym, że radzą sobie tam sami. Praca magisterska czy jakakolwiek inna wymaga porządku, ponieważ jest pisana dla kogoś, kto uzna ją za wartą dyplomu ukończenia studiów. Recepta (zawsze, zawsze!) jest jedna: trzeba rozpisać szczegółowy plan, wypunktować kolejne kroczki w zgrabnym konspekcie. Wierzcie mi, próbowałam pisać już kilka prac bez planu, na podstawie luźnych notatek. Nie było tego wiele, gdyż szybko przekonałam się, że takie działanie nie ma racji bytu.


III Okazjonalność wysiłku intelektualnego


Dziesięć stron w jedną noc (możliwe?) to zaiste wielkie osiągnięcie, z którego satysfakcja może być duża. Wiadomo, wyścig z czasem. Jednak uczucie to jest nieporównywalne z systematyczną pracą. Dlaczego? Bo ta druga zapewnia coś, do czego wszyscy tęsknimy - poczucie bezpieczeństwa. Górnolotnie powiedziane, ale coś w tym jest. Inna pinterestowa mądrość, którą zakodowałam sobie głęboko w sercu i umyśle, głosi, że nieważne, jak wolno idziesz, dopóki w ogóle stawiasz kroki. Niesystematyczność głęboko wiąże się z prokrastynacją. Zresztą wszystko się tu łączy, a receptą naprawdę jest siąść i zacząć coś robić. ;)




IV Powierzchowność lub syndrom kopiuj-wklej


Przeczytałeś już kilka książek, przejrzałeś badania, sformułowałeś problem, masz mniej więcej ogarnięte, o co w tym wszystkim może chodzić. I nagle spotykasz się ze znajomymi, którzy w twojej działce nie siedzą i nie mają żadnych podstaw odnośnie do twojego tematu. Spróbuj im wyjaśnić, o czym piszesz magisterkę. Trudne! W jednej chwili zdajesz sobie sprawę, że jest masa specjalistycznych terminów, które trzeba odkręcić, skróty myślowe, których tutaj nie przeskoczysz, a przede wszystkim trzeba zmienić perspektywę, cofnąć się z warstwy szczegółowej do ogólnych treści jako punktu wyjścia - inaczej wrzucasz rozmówców na głęboką wodę i wobec ich niezrozumienia sam się zaczynasz plątać. Wniosek: warto umawiać się na piwo ze znajomymi z innych kierunków i omawiać swoje magisterki. ;) Poza tym powyżej to akurat słowa Alberta Einsteina - chyba najbardziej warte zanotowania stwierdzenie tego postu.


V Ignorancja


Szczerze mówiąc, dobrze jest nie ograniczać się jedynie do tych 60 obowiązkowych pozycji w magisterskiej bibliografii. Warto zerkać na przypisy, dochodzić do źródeł, orientować się w sąsiednich dziedzinach, szukać pobocznych ciekawostek, dzięki którym można łatwiej zapamiętać suche fakty - lub zabłysnąć w towarzystwie. ;) Warto douczać się przy okazji czegoś pozornie niezwiązanego z tematem. Przypomina mi się pewna sytuacja sprzed jakichś dwóch lat. Na jednym z fakultatywnych wykładów z polonistyki kolejno odczytywaliśmy głośno fragmenty czasopism z początku XX w., bodaj Chimery czy Życia. Pewnej studentce V roku przypadł artykuł poświęcony francuskim pisarzom. Z początku się, biedna, męczyła, ale potem poddała i stwierdzając głośno, że nie zna francuskiego, przekazała tekst komuś innemu, nie okazawszy odrobiny wstydu. A to były naprawdę sztandarowe nazwiska, o których nawet ja słyszałam, mimo że również z francuskiego ani be, ani me, podobnie jak i nie studiuję literatury. Tamtego dnia obiecałam sobie, że mnie takie faux pas się nie zdarzy, przyzwoitość tego nakazuje!



VI Bierność, mierność...


Rozejrzyj się za najlepszymi i próbuj być jeszcze lepszy. Nie chodzi tu o pracoholizm ani konkurencję, tego się trzeba dla własnej higieny umysłu wystrzegać. Chodzi o inspirację. Otaczanie się ludźmi, których się ceni i których warto naśladować. Bardzo sensowne jest powiedzenie, że z kim przystajesz, takim się stajesz. Z tego powodu dobrze otaczać się najlepszymi, a potem dorastać do ich poziomu i inspirować innych.

 

VII Brak realizmu


Istnieje duża doza prawdopodobieństwa, że - jeśli nie grzeszysz zanadto względem swojej pracy dyplomowej - zostaniesz zwycięzcą. Czasami jednak coś pójdzie nie tak, coś się nie dogra i skończy inaczej niż planowałeś. Takie życie. Przypomnij sobie wtedy tablicę przy punkcie V i nigdy, przenigdy nie myśl o sobie jako o przegranym. Jeśli czegoś nie zrobiłeś, to znaczy, że nie mogłeś tego zrobić. Będzie następny raz i kolejna szansa na mistrzostwo świata! 


Zakładam się, że nie jestem jedynym grzesznikiem na sali... Czy Wy popełniacie któreś z moich błędów? A może jakieś inne? :)