Akademia Przyszłości - sukces czy porażka?

Krótka historia o tym, jak zmienić na lepsze kawałek świata i całego siebie.

Akademia Przyszłości przeprowadza dzieci od porażki w szkole do sukcesów w życiu. Oznacza to, że w programie biorą udział dzieci, które z jakichś względów w porównaniu z rówieśnikami wypadają gorzej - mogą być mniej uzdolnione, zamknięte w sobie i wycofane albo wręcz odwrotnie, żywiołowe i nie do okiełznania. Często bywa tak, że problemy w szkole wynikają z trudnej sytuacji w domu. Trudno przewidzieć, z jakim przypadkiem będziemy mieć do czynienia, ale jedno jest pewne w Akademii - nie ma przypadków beznadziejnych. ;)

Kim są wolontariusze?


Stroik na Dzień Babci
(również dla mojej babci :D)
W Akademii byłam zarówno wolontariuszem, który wcielał się w rolę Tutora współpracującego z dzieckiem, jak i Liderem Kolegium. Dwa lata temu pod koniec wakacji dość spontanicznie zgłosiłam się do roli superW, nie mając żadnego doświadczenia pedagogicznego. Niewiele też wtedy wiedziałam o Akademii. Dwa lata później miało się to zmienić niemal o 180 stopni, wtedy jednak lekko zestresowana przyszłam na spotkanie rekrutacyjne. Pamiętam, że ta rozmowa była bardzo sympatyczna i miałam wrażenie, że rekruterka naprawdę stara się mnie poznać. Dostałam się i niebawem wzięłam udział w jednodniowym szkoleniu w jednej ze szkół biorących udział w projekcie, gdzie poznałam kilkanaście innych osób, które zdecydowały się podjąć to wyzwanie. Przeważnie były to studentki, ale reprezentujące najróżniejsze kierunki, więc moje obawy związane z brakiem doświadczenia zniknęły. Kilka z tych osób spotkałam również potem w swoim Kolegium, które działało przy wybranej przeze mnie szkole pod opieką Liderki. Było nas łącznie dziesięć osób i spotykaliśmy co miesiąc, żeby omówić postępy w pracy z dziećmi i bieżące wydarzenia w Akademii.

Sama współpraca z wyznaczonym mi dzieckiem - kluczowa sprawa - okazała się sporym wyzwaniem! Dziewczynka, którą poznałam, na pierwszy rzut oka wydała się nieśmiała (ale już po lepszym poznaniu temperamentna i uparta), ponadto miała trudności w nauce niemal wszystkich przedmiotów, co trochę zbiło mnie z tropu. Powtarzano nam na szkoleniu, że nie jesteśmy typowymi korepetytorami. Tutor to rodzaj opiekuna, mentora dla dziecka, ktoś pomiędzy szkołą i nauczycielami a rodziną i przyjaciółmi. Jest to absolutnie wyjątkowa rola. Zadaniem Tutora jest poznać dziecko i znaleźć do niego "klucz", żeby się otworzyło. To dlatego skupiamy się na marzeniach i zainteresowaniach dzieci. Naszym celem staje się pokazanie dziecku, że marzenia są po to, by je spełniać, a trudną rzeczywistość, w tym sytuację szkolną i te nieszczęsne porażki, da się przy odrobinie wysiłku przekuć w szanse i możliwości.

Moja podopieczna chciała zostać w przyszłości malarką. Gdy przekonałam się, że standardowy scenariusz zajęć (czyli nadrabianie braków szkolnych, pomoc w pracy domowej) nie przejdzie, postawiłam na rozwój zainteresowań. Jak się zresztą okazało - naszych wspólnych zainteresowań. Wyszukiwałam w internecie inspiracje twórcze i starałam się, by na każdych zajęciach powstało jakieś dzieło, a im bardziej spektakularne, tym lepiej. Było więc dużo malowania, wycinania, klejenia i składania. Dla mnie stanowiło to również eksperyment - co spodoba się 10-latce? Za każdym razem była to dla mnie niezła zagwozdka!

Plany vs rzeczywistość. Kiepski pomysł, za dużo kolorów, za słaby efekt. :)



Wyjątkowo dobrym pomysłem okazało się być origami, ze względu na (dziwny) perfekcjonizm dziewczynki, który znajdował ujście w metodycznym składaniu papieru po linii. Ważny był też efekt, który powstawał po właściwym wykonaniu zadania. Magia sztuki origami. Myślę, że to było dla niej odkrywcze. Dzięki temu bardziej się otworzyła i chętniej współpracowała, zaś pytanie na dzień dobry: Co dziś robimy?, choć wciąż zdawkowe i podejrzliwe, utwierdzało mnie w przekonaniu, że właśnie tędy droga. :)

Kto pomaga wolontariuszom?


To oczywiście nie koniec mojej przygody z Akademią Przyszłości, a zerkając na swój pękający w szwach kalendarz z zeszłego roki, myślę, że to był tylko prolog. ;) W następnej rekrutacji zgłosiłam się do roli Lidera Kolegium i znów stawiłam się na spotkaniu rekrutacyjnym, gdzie poznałam Koordynator Wojewódzką, która osobiście rekrutowała swój zespół. To było bardziej profesjonalne spotkanie, ale również przy tej okazji miałam możliwość wypytać o szczegóły i swoje przyszłe zadania. Pierwszym z nich była... rekrutacja wolontariuszy do mojego Kolegium, czyli tym razem znalazłam się po drugiej stronie. :) Było to świetne doświadczenie, choć przyznam, że czasochłonne - kilkanaście spotkań trwających minimum godzinę, w czasie których starałam się jak najlepiej poznać chętnych do roli superW. Odpowiadałam również na ich pytania, chcąc jak najjaśniej przedstawić sposób działania Akademii.

Mała szkoleniowa wizualizacja: po lewej 12 Liderów na szkoleniu, po prawej ilość wolontariuszy w 12 przyszłych Kolegiach... Akademia to legion! :D

Najczęściej więc mówiłam o tym, że spotkania z dzieckiem trwają około godziny, choć zależy, jak idzie praca, często zajęcia są na tyle udane, że nie śledzimy czasu z zegarkiem w ręce, ale bywa też tak, że mamy słaby dzień, więc nic nie szkodzi na przeszkodzie, żeby skrócić spotkanie. Przeważnie odbywa się ono w szkole, ale jeśli mamy takie życzenie, to za zgodą opiekuna i po poinformowaniu Lidera możemy wyjść z dzieckiem na spacer, do kina, na basen, do galerii sztuki itd. Z rodzicami dziecka pozostajemy w stałym kontakcie i również dzięki temu zyskujemy jakąś wiedzę o naszym podopiecznym. W dużej mierze chodzi więc o pewną elastyczność i otwartość na drugiego człowieka. Tego typu szczegółowych informacji ma za zadanie udzielić wolontariuszom Lider. Głównym wyzwaniem dla Lidera Kolegium jest dobre poznanie swoich wolontariuszy i wybadanie, z jakim dzieckiem chciałby współpracować przyszły Tutor. Potem w porozumieniu z psychologiem szkolnym (tzw. Koordynator Szkolny) Lider dopasowuje do każdego wolontariusza wybrane dziecko.

Tym razem na szkoleniu dla wolontariuszy
pojawiłam się z drugiej strony :)
Uważam, że na każdym etapie ważna jest rozmowa. Ja za każdym razem pytałam wolontariuszy, jak wyobrażają sobie dziecko, z którym będą współpracować - chłopiec, dziewczynka, w jakim wieku, spokojniejsze, bardziej żywiołowe dziecko? Ze swojego doświadczenia (już) wiem, że nie każda dziewczynka jest spokojna i grzeczna. ;) W razie jakichkolwiek kłopotów - jest Lider i jest Kolegium. Wymarzone Kolegium? Takie, gdzie rozmawiamy i wzajemnie służymy sobie inspiracją, radą i wsparciem. Takie, w którym dzięki eventom dla wszystkich wolontariuszy, dzieciaków i rodziców (np. warsztaty świąteczne albo grupowe wyjście na mecz, do galerii czy nawet do kina) wszyscy się znamy i chcemy działać wspólnie. Wreszcie wymarzone Kolegium to takie, z którym trudno się rozstać... :))

Co to jest sukces?


Na każdych zajęciach wolontariusz pokazuje dziecku, że sukces jest w zasięgu ręki, wystarczy tylko zmienić optykę. Uczymy w ten sposób dzieci dostrzegać pozytywy, uczymy wygrywać. Co tydzień taki sukces wolontariusz i jego podopieczny zapisują w indeksie studenta Akademii Przyszłości. Lider ma wgląd w efekty pracy, trzyma rękę na pulsie, by w razie trudności wesprzeć wolontariusza, czuwa też nad tym, by spotkania odbywały się regularnie. I zapewniam, że sukcesy dzieci to nasze wspólne sukcesy. :) 

~ Franek świetnie poradził sobie z zadaniami z matematyki i z dużym entuzjazmem zaangażował się w zabawy, wygrywając ze mną w Chińczyka i w szachy. :)

~ Dominika potrafi już powiedzieć o sobie coś miłego, np. że jest dobra i koleżeńska.

~ W ramach nauki kreatywnego myślenia Wiktoria stworzyła długą listę przyczyn, dlaczego zebra jest w paski.

~ Amelka zbudowała domek i skrzata z plasteliny, po czym dała się przekonać do rozwiązania kilku zadań z matematyki.

~ Bartek zdobył 3 poziomy oraz stworzył swój dom w grze Minecraft.

~ Weronika stała się śmielsza i z chęcią rozmawiała. 

~ Rafał pierwszy raz w życiu napisał list.

~ Adrian i ja poznaliśmy nowe części miasta.

~ Julia wyraźnie mówi o swoich problemach (czego ja mogę się od niej uczyć).

A mój osobisty sukces to nowa pasja :)
To moje ulubione sukcesy, a było ich w ciągu zeszłego roku wiele, wiele więcej. Dla mnie samej była to niesamowita, bardzo rozwijająca przygoda, a najbardziej rozwijało oczywiście to, co było trudne. Kilka porażek nie przekreśli sukcesu. ;) Jednak największym powodem do dumy jest to, kiedy ludzie, którym pokazywało się od podstaw, na czym polega Akademia, zostają, by pomnażać dobro w następnej edycji. Niektórzy nie chcą rozstawać się ze swymi podopiecznymi, inni wchodzą w nowe role, podejmują kolejne wyzwania. To najlepszy dowód na to, że Akademia ma wpływ nie tylko na swych małych podopiecznych, ale i na wolontariuszy, którzy chcą jeszcze bardziej pomagać. To dowód, że wszyscy możemy mieć taki wpływ. :))


Czy jeszcze się wahasz? :)

www.superw.pl